Reaktywacja
Reaktywacja bloga chodziła mi po głowie od jakiegoś czasu. Zbierałam się do niej bardzo długo, czekałam na wenę, na odpowiednią chwilę. Dodatkowo sprawy nie ułatwiał mi fakt, że chyba jestem perfekcjonistką… Bo jeśli nie mogę zrobić czegoś na 100%, to nie robię tego wcale. Poza tym jednak – tak, muszę się do tego przyznać – znalazłam sobie parę wymówek. Ale z drugiej strony trochę się też w moim życiu działo i pozmieniało przez te 2 lata i 3 miesiące. Bo właśnie tyle czasu minęło, odkąd pojawił się tu ostatni wpis… Chcecie wiedzieć, co się wydarzyło? Czytajcie dalej!
Równowaga
Nadszedł taki moment, w którym mogę ostatecznie stwierdzić, że odnalazłam w życiu balans. Równowagę pomiędzy pracą, treningami i życiem prywatnym. Co prawda nadal bywają momenty, w których trochę za bardzo poświęcam się robocie, ale za to później odbijam sobie dłuższym odpoczynkiem. Albo gdy mniej trenuję lub przedłużę sobie weekendowy luz, to po chwili i tak znów wracam na te „dobre tory”. To jest po prostu życie, a nie żadna musztra. Mimo wszystko wychodzi na to, że równowaga jest w nim zachowana.
Co więcej – po latach dziwnych diet, wyrzeczeń, wykonywania dwóch czy trzech treningów dziennie – w końcu weszłam w ten etap, na którym moja psychika jest w porządku. Czerpię radość z treningu, a nawet ze zwykłego spaceru i do niczego się nie zmuszam. Najważniejsze jest jednak dla mnie to, że mam zdrowe relacje z jedzeniem. Bo co z tego, że wcześniej niby zdrowo się odżywiałam, odmawiając sobie wielu rzeczy na co dzień, a później odbijałam sobie z nawiązką, gdy trafiła się okazja do tzw. cheat day? Skończyły się obsesje na temat jedzenia i jest mi z tym dobrze. I o to właśnie w tym całym byciu „FIT” powinno chodzić! Ale to tak naprawdę tematy na osobne wpisy…
Biżuteria
Jeszcze w 2015 roku zaczęłam pracować nad linią własnej biżuterii sportowej ze srebra, często wymyślając nowe modele z moją rodziną, która od wielu lat związana jest z treningiem siłowym, a właściwie szerzej – ze sportem. Tak też zrodziła się Fit Kolekcja – od początku do końca zaprojektowana i wyprodukowana w Polsce, pierwsza w naszym kraju srebrna biżuteria sportowa.
Z dumą noszę na szyi wyrób jubilerski najwyższej jakości, który powstał z mojej wizji, przelanej na papier w postaci własnoręcznego szkicu. Jeszcze większą satysfakcję sprawia mi to, że moje produkty są chętnie kupowane i noszone przez pasjonatów sportu z całego świata. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom klientów, z czasem poszerzyłam asortyment o modele ze sznurka i koralików. Biżuteria jest dostępna wyłącznie w naszych sklepach – online na www.lazysuperman.pl oraz stacjonarnie w punktach Vitamin Shop w Trójmieście (Gdynia, Gdańsk Morena, Gdańsk Matarnia).
Przeprowadzka
Mimo że we wrześniu tego roku będzie już 12 lat odkąd Tomek i ja jesteśmy parą, to dopiero z końcem 2016 roku zdecydowaliśmy się zamieszkać razem. Powodem zwlekania z tą decyzją w pewnym stopniu na pewno były moje relacje z rodziną, bo mówiąc szczerze – zawsze świetnie się czułam pod jednym dachem z rodzicami i bratem. Do tej pory staramy się organizować co roku wspólny, rodzinny wyjazd za granicę i odwiedzamy się tak często, jak tylko się da. Nigdy tego nie ukrywałam i jestem z tego dumna, bo rodzina jest dla mnie najważniejszą wartością. Gdy byłam na studiach czy aplikacji adwokackiej, zawsze smuciły mnie sądowe spory rodzinne i szkoda mi było tych wszystkich spokrewnionych ze sobą ludzi, którzy skakali sobie nawzajem do gardeł jak najwięksi wrogowie. Nadal jest to dla mnie przykre i niepojęte.
W każdym razie w końcu trafiło nam się dogodne miejsce na uwicie sobie wspólnego gniazdka. Trzeba było jednak najpierw przeprowadzić generalny remont naszego mieszkania… oczywiście mieliśmy do pomocy profesjonalistów, ale wiele rzeczy wykonaliśmy sami, własnoręcznie – ja, Tomek i nasi tatowie ;) była z tego jeszcze większa satysfakcja! Relację z przebiegu prac pokazywałam również na moim Snapchacie (nazwa: fit-ania) i w pewnym momencie zastanawiałam się nawet nad przebranżowieniem na bloga remontowo-budowlanego :D :D :D
Przeprowadziliśmy się z obrzeży miasta do pięknego Orłowa, które leży jeszcze bliżej centrum Gdyni. Morze i plażę mamy teraz na wyciągnięcie ręki, więc niemal codziennie chodzimy tutaj na spacery lub urządzamy sobie przebieżki, niekiedy nawet do sąsiedniego Sopotu. Z perspektywy czasu właściwie cieszę się, że decyzję tę podjęliśmy tak późno – bo być może gdybyśmy zdecydowali się na przeprowadzkę w innym momencie, to wcale nie mieszkalibyśmy w tak świetnej lokalizacji!
Podróże
W 2018 roku zaczęliśmy podróżować jeszcze więcej i jeszcze częściej, niż dotychczas. Były w życiu sytuacje, które dały nam sporo do myślenia i nauczyły nas, że nie wolno niczego odkładać na później. Trzeba żyć tu i teraz, robiąc to, co naprawdę się kocha. Wspomnienia to najpiękniejsze, co można kolekcjonować – tego nikt nam już nie odbierze! Dzięki swoim postanowieniom, w pierwszej połowie tego roku byliśmy już na Fuerteventurze, w Omanie, w Pradze, w Warszawie, w Cieszynie i – jak co roku – we Wdzydzach Kiszewskich oraz na Półwyspie Helskim. Dodatkowo ja wraz z rodziną odwiedziłam Majorkę, a pod koniec sierpnia znów lecimy z Tomkiem świętować jego urodziny… dokąd? Niebawem damy znać na naszej stronie, a na drugim, podróżniczym blogu, którego również czeka reaktywacja, opiszemy wszystkie tegoroczne wyjazdy :)
Bieganie
Nie odpuściliśmy zupełnie treningu siłowego, ale skupiliśmy się ostatnio trochę bardziej na bieganiu. Zresztą otaczające nas warunki są ku temu zdecydowanie sprzyjające – bo zamiast gnać na zamkniętą, klimatyzowaną salę, to chyba lepiej przebiec się nad morze, prawda? ;) Pomimo chwilowej przerwy spowodowanej upałami i natłokiem pracy, wkręciliśmy się w regularne treningi i chcemy częściej brać udział w biegach ulicznych. Ostatni wpis na blogu był o naszym pierwszym biegu na dystansie 21,0975 km, a teraz, po dwóch latach, mamy za sobą kolejny ukończony półmaraton!
Być może w tym okresie wiele osób na podobnym do nas poziomie przebiegło maratony czy ultramaratony i nasz wyczyn na niektórych nie zrobi najmniejszego wrażenia… ale co z tego? My nie robimy tego dla innych, tylko dla własnej satysfakcji. Cieszymy się tym, że możemy należeć do biegowej społeczności i pokonujemy dystanse, o których kiedyś mogliśmy sobie pomarzyć. A przy okazji może i tak zmotywujemy tym kogoś, kto jak dotąd przebiegł tylko dyszkę albo piątkę? Przecież my też kiedyś byliśmy w tym miejscu!
Co dalej?
Mam nadzieję, że dalej będzie tak, jak do tej pory. Albo i jeszcze lepiej! Jak widzicie, właśnie wskrzeszam obydwa blogi, bo szkoda mi było strasznie zaprzepaszczać pracę, jaką kiedyś w nie włożyłam. A druga sprawa, to mam teraz ogromną wenę i po prostu uwielbiam pisać! Czuję, że mam tak naprawdę jeszcze tyyyyle do opowiedzenia całemu światu! ;)
Nie wiem, co będzie z naszymi kanałami na YouTube (Fit Ania / born2travel), bo montowanie filmów jest jeszcze bardziej czasochłonne – ale liczę na to, że będziecie do nas (na fitania.pl i www.born2travel.pl) zaglądać po przepisy, ciekawostki czy nasze historie – nie tylko te związane z dietą i treningami!
A bikini fitness?
Nie mam też najmniejszego pojęcia, co będzie dalej z moimi zawodami bikini fitness. Bywa, że ciągnie mnie znów na scenę i chciałabym jeszcze kiedyś wystartować. Ale, tak szczerze, to najbardziej chciałabym dopracować i utrzymać formę na lata, a nie jedynie na zawody. Poza tym od dłuższego czasu już uważam, że zdrowie jest najważniejsze, a katowanie się rygorystycznymi dietami wcale mu nie sprzyja… Mam co opisywać z moich poprzednich doświadczeń, bo historia #ProjektBikiniFitness jest przecież nadal nieukończona – przynajmniej tutaj, na blogu. Chcę stworzyć kilka zaległych wpisów, bo zawsze miło wspominam ten czas, kiedy już stroiłam się do wyjścia, stawałam na scenie i schodziłam z niej – z pucharem lub bez – po to, żeby móc się w końcu najeść… Bo tak naprawdę, pod koniec, cały ten czas pomiędzy zawodami bywał męczarnią, którą chciałabym Wam opowiedzieć od A do Z. Trochę też ku przestrodze.
***
I to by było na tyle! Mam nadzieję, że wyjaśniłam i w pewnym sensie usprawiedliwiłam moją nieobecność tutaj… Obiecuję, że będę nadrabiać zaległości! ;) Kto z Was jest ze mną od początku istnienia bloga czy mojego kanału na YT? O czym chcielibyście czytać? Jeśli macie jakieś sugestie, pytania – napiszcie na dole w komentarzu, na pewno wezmę je pod uwagę! Nie będę ukrywać, że mam już w przygotowaniu kolejne wpisy – również z przepisami, o które bardzo często pytacie :)
*
Na co dzień, w miarę możliwości, udzielam się również na Facebooku, instagramie i Snapchacie (fit-ania).
2 comments on “Reaktywacja bloga! Co się działo kiedy mnie nie było?”